środa, 6 stycznia 2010

Stali na niewielkiej skarpie. Wszyscy razem. Podziwiali przepiękny widok olbrzymiego lasu, który rósł gęsto tam w dole. Rozłożyste korony drzew tłoczyły się wokół siebie, tworząc nierówny ciemnozielony dywan. Legra przyglądała się widokowi z uśmiechem, przebierając nogami w powietrzu. Siedziała na samym końcu skały i rozmarzona wpatrywała się w odległe szczyty gór. Niedługo tam będą, a potem wystarczy przebić się przez śnieg i znajdą się nad Białym Jeziorem. Dziewczyna mocniej ścisnęła swój miecz dwuręczny. Jeszcze tylko parę tygodni...
Odwróciła się do swoich przyjaciół. Gred krzesał ogień, Hasanel siedział na drzewie i w swój elfi sposób podziwiał okolicę. Natalie oparta o drzewa śledziła poczynania krasnoluda. Płomienie w końcu zaczęły tańczyć w ognisku. Jeszcze parę tygodni... - pomyślała Legra.

Takie coś nicoś. Można powiedzieć ze fragment Szarego, a raczej już nie Szarego, gdyż to będzie w tomie drugim, albo trzecim...
Kredki Derwenta można kupić w Empolu :D Hip hip - hura! Nie będę musiała wysyłać głupich zamówień do Szalarta, gdzie koszt dostawy przekracza wartość samej przesyłki.
A na gitarze.... Gamy. Dostałam kserówkę i można się zacząć bawić teorią muzyki. Dzisiaj co prawda nie dowiedziałam się wielu rzeczy odkrywczych, ale zawsze warto sobie co nieco wspominać. Mam nadzieję, że III chapter Szarego zdołam napisać jeszcze w tym tygodniu. Mapka nauczona, wystarczy sobie powtarzać (ach, niech żyją gry online). Data wyjścia do kina na Pocahontas w kosmosie ustalona. Problem w tym czy iść na 3D czy nie. Brat poleca 3D, bo ponoć efekty są super i warte obejrzenia. Spać mi się chce nawet trochę. Muszę się zmobilizować i przyzwyczaić do wcześniejszego wstawania. Święta, że tak powiem... oj rozbestwiłam się do granic możliwości... ^^"
Może jutro nawet coś szkicnę... Saber nie wyszła tak, jakbym tego chciała, toteż machnę ją raz jeszcze. Ach moja ambicja... Już chyba łatwiej by było po prostu przerysować z komputera, ale nie. Potem pobawię się kreduszkami i może nauczę się czegoś wartościowego. Ale trzeba przyznać. Kredki Derwenta, a np. słynne niełamiące się BICa, to jednak różnica. Co prawda nie bawiłam się nimi tak długo, jednak można wyczuć różnice w samym ciągnięciu kreski. No i łączą się ładnie ze sobą, a to też bardzo ważna rzecz.

Greetings!
PS
Los naprawdę ma poczucie humoru :) Czasem człowiekowi do głowy nie przyjdzie jakaś możliwość i nagle bach! dzieje się. Coś pięknego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz