środa, 16 czerwca 2010

Turisas - Five Hundred and One

Iiiiiiii... Nic. :)

W pon prezentacja z polaka. yaay.
Odn eko konkursu,co mojego dimona naryswałam - wyróżnienie. :) Dostane długopis o ile się o nieo upomnę. O ile nie zapomnę.
Dzisiaj był wykład o Australii. Prowadził go człowiek suchar. Vilo zachowywało się niestosownie :d
My byliśmy grzeeeeeczni.
W piątek na koncert. Niuta mnie podwozi Niutomobilem :d
Yhm.. A tak w ogóle to czytam Naruta xD

A. I będę uploadować Szarego tutaj. Hope you like it. I wygłaszać szczere opinie. Może Was to nawet nie interesować ale jeśli Wam coś nie styka, albo się nie podoba - pisać szczerze. To ważne dla mnie samej i mojej twórczości. Bo kiedyś będę wielkim pisarzem, co zagina rzeczywistość. YEA.

Tak. Piłam wodę. H2O z dodatekami. ^3^

Greetings!11

piątek, 11 czerwca 2010

Finntroll - Under Varje Rot Och Sten

Ucieczka... Ucieczki ciąg dalszy. W to jedno, jedyne w swoim rodzaju miejsce. Nie muszę czytać książek naukowych, aby być no-lifem. Ja chyba już nim jestem. Jestem i byłam od dawna. A może to zwyczajny kaprys wywołany niskim stężeniem progesteronu? A może po prostu mam przewrócone w głowie? Albo po prostu się czepiam?? Może nie robię wystarczająco wiele. Może sama.....
A nie chce mi się. Chyba zaczynam woleć książki. Ta.. Książki. Nic innego mi nie pozostało.
Niby wszyscy znają... a nikt nie zna. Niby wszyscy lubią... a nikt nie lubi...

Czegoś zawsze zazdrościłam mojemu bratu. Czasem mam wrażenie, że nie miałam czego. Zresztą nie ważne.

Jestem znużona. Położyłam się niestety dzisiaj i czuję się paskudnie po tej hm.. drzemce. Nienawidzę zasypiać w ciągu dnia. Najwyraźniej wykończył mnie trochę ten tydzień. Cóż. Kolejne 5h snu.
No i w sumie. Co innego oprócz pójściem spać mogłabym zrobić? Telewizja.. o nie... Prócz telewizji? Nyrek. Ale jakoś mi się nie chce. Może trochę później. Oprócz Nyrka? Książki, które nagromadziłam. Oprócz tego mogłabym coś dopisać... Piszę tu, na blogu. To już JEST sukces. Dawno nie pisałam. Nie miałam czasu. Albo może mi się nie chciało.
Tia.. .gg świeci czerwienią. Pięknie. Zawsze.

To wszystko jest bez sensu :D Albo się ze mną żyć nie da, albo ja kurde nie wiem. A może nie ma we mnie czegoś, co jest w innych? Z drugiej strony. Czy to jest powód, aby się zadręczać? Jak mają cię w dupie, to trudno. Kiedyś będą inni. Ta, Sama w sumie mogłabym coś robić. Ale mi się nie chce. Nie chce mi się na razie niczego. Dlaczego miałoby mi się chcieć? Mam siebie. Mam Nyrka i mam książki. Mam muzykę, mam winampa. Najwyraźniej to jest mi pisane. No trudno.
Ech.. nie mam ochoty na 18. Nie czuję się w obowiązku, aby ją organizować. Nie chce mi się. I to nie jest efekt chwilowej burzy nastrojów. Nie chce mi się od dość dawna. I tak spędzę ją z najbliższymi. Rodzicami i sobą.
Mam walczyć o przyszłość. Zamazaną przyszłość. Chyba zaczynam być obojętna wobec życia. Niespecjalnie mnie bawi. To jest śmieszne. Mam zasuwać przez całe wakacje, aby zdać olimpiadę, dostać 100% z matury z bioli, potem zapieprzać przez całą 3 klasę też dla matury. Na co? Po co? Coraz bardziej myślę nad medycyną. Weterynaria w Polsce stoi w miejscu. Cuuuuuudnie. Wszystkie moje plany szlag trafił. No cóż. Jak byłam święcie przekonana o tym, co chcę studiować (czyli wterynarię) zaczęłam się zastanawiać dlaczego i próbowałam siebie wyobrazić. Słaba perspektywa. Nie chce mi się stać w jakimś maluśkim budyneczku i przyjmować króliki. Może jednak medycyna? Studia w W-wie w takim razie odpadają. Ale chyba każde inne miasto będzie lepsze od Bydgoszczy.
No dobra. Powiedzmy... zostaje w końcu światowej sławy lekarzem... I..... Co? I co z tego? Ta. Nic. Zero emocji. W ogóle nie pociąga mnie to do czego dążę. To jest jakby.. hm.. odrabianie życiowej pracy domowej. Robię, bo muszę. I wybieram przy tym możliwie najlepsze wyjścia, aby wypełnić życiowy obowiązek. Z drugiej strony... Siedzenie w domu i robota w Mc Frajerze totalnie mi nieodpowiada. Zdechłabym. Zresztą. Ileż można siedzieć z samym sobą? Wystarczy, że będę siedzieć te 18 lat.  

Uhm.................... Niech ktoś to wyłączy.............*___*

Robić to co się lubi. Chyba nie ma niczego co bym kochała. Samokrytykę mam na wysokim poziomie. Zawsze mi coś nie pasuje. Zawsze sobie dowalam, że mogłabym zrobić lepiej. Zawsze. No dobra. To zobaczymy z ta maturą... Nyrka kocham. To inna sprawa. Jednakże gra na gitarze nigdy, przenigdy nie zastąpi koni.

Dobra. Lecę popełnić samobójstwo ;)

Greetings