środa, 30 grudnia 2009

30 grudnia 2009 roku - jeszcze

Dzisiaj miałam ogromną przyjemność gościć Hankę, Ludka oraz Vereniaczka! :D Pijawecka dostała od swojego Kociaczka Lindroosa :D Mam nadzieję, że powiesi go sobie na ścianie :P
Graliśmy w Okami, Tekkena (Ludek mnie ciągle pobijał. Byłam wściekła xd) Hanka lepiła cosie z plasteliny. Problem w tym, że te dzieła szczuki będę musiałą jakoś z utylizować xD Nie no. Coś tam zostawię :3
Takim oto sposobem na mym biurku goszczą:
- mag z gwiazdeczką
- jakiś amenael
- Natalie
- Legra
- Groszek - mnie osobiście to przypomina kaczkę xD
- serduszko
- Nyrek
- Gwiazdonos :D
- Ludek
- bulionówka z barszczem i pasztecikami, które wyglądają jak łódki xD
- banan
- pomarańczka
- truskawka z białymi kropkami (wygląda jak truskawka z pleśnią)
- cytrynka
- grzybek
- kupa na patyku, czyt. drzewo, choć w obecnej formie, po rozładowaniu mojej wrodzonej agresji, tymbardziej tak wygląda
- wisienki
- malinka
- aniołek? yhm.. whatever xD jest niebieskie i ma demoniczne skrzydła, Snowdrop wyjaśni :P
- coś pomarańczowego, co pewno ma być aniołkiem, ale jak się na to popatrzy do góry nogami przypomina pomarańczową żabę z rozdziawioną paszczą
- yhm... coś białego.... fioletowego...
- kotek :D
- pszczółka siedząca na kwiatku
- oraz hit sezonu: biały kwiatek rosnący na fioletowej kuli do kręgli znajdującej się na erytrocycie
- Ach! I przekrojona limonka :D
- Nie zapominając o czarnym smoku mej własnej produkcji :D

Pozdrawiam kochaną bandę oraz szczęśliwego Nowego Roku. :*

wtorek, 29 grudnia 2009

29 grudnia rok pański 2009 godz. 10:02

Koniec. Koniec z rozczulaniem się nad sobą, koniec z fałszywą przyjaźnią, koniec z wymuszonym cierpieniem. Wczoraj porozmawiałam troche, popłakałam i przypomniałam sobie o co właściwie chodzi z tym Saivanem. Nie trafiłam na prawdziwą przyjaźń nigdy. No dobra. Są wyjątki i ludzie, którzy zasługują na moją uwagę, nie powiem że nie, a sama będę pielęgnować ten kontakt. Cóż.. Reszta najwyraźniej jest taka jaka być musiała. Szukałam pomocy, a ukojenie otrzymałam tylko i wyłącznie od siebie oraz rodzinki. Cenię tych, którzy choć próbowali. Którzy nie rzucali słów na wiatr, a że im niespecjalnie wyszło, a raczej jej, to już trudno. Błędy jestem w stanie zrozumieć.
Saivan... Tak. Teraz wiem o jaki motyw mi chodziło. Nagle odcienie szarości na chwilkę okryły się złotem. Mam swoje życie. Podobnie jak Ty czytelniku, zaskoczę Cię. Nie powinnam go marnować. Nie powinnam odczuwać niechęci do niego z powodu pewnych osób, z powodu tego, że tak naprawdę mnie nie znają, i że ich zwyczajnie nie obchodzę. Pozna się kiedyś więcej ludzi. Może odnajdę kiedyś to, czego szukam. W Bydgoszczy wiele mnie nie trzyma. Jest to tylko parę więzów. Mimo, że jest ich tak mało, to nadal trzymają tu mą duszę. To chyba coś znaczy. A że reszta puściła. No trudno. Nie powinnam się przejmować. Skoro nieistnieje dla tych ludzi, w porządku. Przestanę istnieć. Nie, to nie jest poddanie się. Nie mam o co walczyć. Po prostu odchodzę. I tyle. Nie mam zamiaru rozlewać łez na te jednostki, ani tracić chęci życia. Jeśli nie obchodzę ich taka, jaka jestem, niechaj i tak będzie. Nie będę walczyć. Nie mam o co i szkoda mych sił, gotowych pomóc każdemu, kto pomocy potrzebuje.

Koniec. Kropka.

I nagle świat stał się piękniejszy... Niody nie miałam nic do świata. Zazwyczaj miałam do siebie. I tu buł mój błąd. Wymagała czegoś.. niemożliwego od tych osób. Kolejny błąd. Jednak człowiek uczy się na błędach.
Może kiedyś odnajdę swój cel? Niby jakiś zarys jest, ale obawiam się, że to nie to. Cóż.. Zobaczymy co ukaże przyszłość.

29 grudnia roku panskiego 2009

Sylwester online na bank i bez odwolania. Geez. jak ja przezywam. Anyway. I tak tego nie czyta wiec moge :P Jesto to krolestwo mych wlasnych mysli.

Formacik. Wszytsko stanelo do gory nogami. Ale mam tapete. W sumie. Warto bylo :P Odswiezenie wszystkiego.. Czasem dobrze robi.
Niemilosiernie wkurwil mnie komunikator. Oh... Coz za nowosc. Lepeij nie mowic. Tlen przetsal wpsolpracowac przez co zmuszna bylam do sciagniecia gadu. Gadu wersja beta (total awesome ze hej) ukazuje mi tyle opcji, ze po prostu.... W dodatku jakis nO0b wymyslil, ze wszytscy beda zajebiscie szczesliwi uzywajac emoty "^^" tak. Zolta kropka z pedalskim usmieszkiem pod skryptem "^^" powstala i ujrzala swiatlo dzienne. O zgrozo. No nic. Przyzwyczaje sie, albo poczekam az dupki z gg cos tam uaktualnia, albo uciekna do wymyslenia nowego programu, az bede mogla finalnie zaglebic sie w szczeogly opcji.

Dzien jak co dzien. Do dupy. Wszystko wydaje sie byc do dupy. Matka na mnie naskoczyla, ostatecznie jestem w stanie glebokiego obrazenia. Jak zejde na dol czeka mnie czesc druga, ta bardziej hot. Dowiem sie ze sie obrazam na wszystko i pokrzykuje, a ona ma tylko taki tembr glosu. Ja sie zawsze obrazam. Jestem niczym pijawka ktora przyczepiona ssawkami do mamusinego portfela ciagnie bez oporu dajac radosc swoim jestestwem. A jak ktos przypadkiem mnie szturchnie to uraza. No nic. You're welcome. It's me Lesia.

I nie udalo sie pograc w Tekkena. Brat wyjezdza jutro. No nie dokonca nie udalo. Stoczylismy pare walk. Raczej wygrywalam... No dobra ^^" Szlismy leb w leb. W sumie nie wiem po co na co mi teraz ten Tekken. Bez ludzi wokol ta gra starsznie ssie.

I wszystko od poczatku. Gdyby mozna bylo sformatowac zycie a zostawic bez zmian te jedna konkretna partycję... Fajno by bylo. Instalowanie wszystkiego jakos by sie przetrwalo. Byleby moc ustawic na swym pulpicie te konkretna tapete...
I ta jakze filozoficzna mysla koncze na godzine dzisiejsza.

poniedziałek, 28 grudnia 2009

28 grudnia 09

Kolejna mini modernizacja, ale w sumie to takie malenstwo, ze nie ma sie tym specjalnie jak chwalic. Uaa.
Zamieszcze tu link z konta na DA. Może ktuś z Was mnie w jakiś sposób dowartościuje klikając "fav" albo po prostu zostawiając komentarz. Chociaż... swoją drogą... im więcej ludzi zobaczy moją bazgranine tym większą radość mi to sprawi, co w końcu przyczyni się do zmiany mood'a.

Czarne obawy, niczym chmura zawisły nad mą spokojną i zieloną doliną nadzieji. Nadzieji. Że też głupie dziecko takie jak ja jeszcze ufa czemuś takiemu. Tak czy owak. Właśnie.
uhm.. Ten.. no. Chociaż... (walczy ze swym własnym ego)
Zacznijmy od rzeczy prostych.
1. Mam syf w pokoju. Nom. Piękny syf. A na kredki miejsca bral. Z kolei od [i]Bratoka[/i] otrzymałam szkicownik KOH-I-NOORa 50 akruszy :D Nie narzekam. Z całym szacunkiem dla Jara, ale ksiazeczka ktora mi kupil tak jakby nie spelnia moich oczekiwan. Nie to, ze ja wywale do smietnika. Kazdy skrawek czystego papieru sie przyda. A to do projektow, a to do cwiczenia kredkowania, zabawy z wynglem, walorami etc.
2. Nyreczek lezy tuz obok mnie. Solowka z Nothing else. Ech.. No ta... Powinnam sie poducyzc bo paluszki czasme nie nadazaja... ^^"
3. Prodżekt Łan nie jest skończony i na razie byc nie zamierza. Za to zem machla oko i pobawilam sie moimi Derwentami :3 Jestem zadowolona i nawet w jakis sposob dumna.
4. Kupilam dzisiaj ksiazeczke Dragon Age . Ludek mowi ze nic specjalnego, no ale nie zaufam mu do konca, tylko sama sie przekonam. Roznie to z rzeczami byc moze. W sumie. Nie wymagam wiele od tej ksiazki. Byleby byla druzyna, podroz, elfy, krasnoludy i przemyslana fabula. No. Nie zapominajac o braku typu bohatera ktory mnie nawiasem mowiac wkurwia. :)
5. Hanka zazyczyla se gwiazdonosa. Zaczela rozmowe slowami "Co chcesz na mikolaja?" Oniemialam, a nastepnie pomyslalam, ze kurde. Trza w koncu wykonac to jakze dlugie zamowienie.
6. Sylwester on-line coraz blizje realizacji Co?! Nikt sie nie cieszy? Ta. to jest ten moment, w ktorym zaczne dramatyzowac, ale jako ze nikt tego nie czyta, tak wiec rozleje troche mej frustracji. Do nikoo nie mam zalu. No moze troche, ale tylko i wylacznie do samej siebie. Do dupy te swieta. Niby cos wielkiego, ale tak naprawde do dupy. W Wigilie zwlaaja sie ludzie, z ktorymi w sumei widze sie tylko w Wigilie. Ostatnie dnie spedzam w domu z bolem gardla, zastanawiajac sie co wlasciwie robic. Rypac w Tekkena? Po co, na co? Marek jutro wyjezdza. Niby wczoraj mielismy zawalczyc razem, ale cos watpie, zebysmy dzisiaj zawalczyli. Rysowac mi sie nie chce. Widze ciagle ten nieskonczony rysunek z Natalie, ktora lezy na trawie i gapi sie na znak Saivanu, no ale.. jakos nie mam ochoty. Jakbym sie troche zmeczyla i bala sie efektu. Szkoda mi troche. Ona mi calkiem ladnie wyszla. Z reka sie tyle meczylam ze hej. Niby jakies tam dosiwadczenie nauczylo mnie, ze trzeba wyczekiwac koncowego efektu, no ale jakos nie mam cierpliwosci. No ale sproboje machnac te kreske, czy dwie. Co mi tam. A noz kiedys skoncze... :)
7.Ech... Narysować Saber w formacie A3. W dodatku narysowac tak, aby oprawic w antyrame i powiesic. Dumna bym byla :) A jaka szczesliwa.. No ale na poczatku przyszedl by taki rodzic i zaczal wychwalac, jak to ladnie i w ogole.. :P Niby tego oczekuje, ale tak naprawde... nie chce. Chyba tak jest. Ze szukamy pozytywow od tej konkretnej osoby...
8. Starszych warto by bylo pociagnac. Niby mam koncpet, ale to zwile strasznie. W sumie kurde powinnam wziac sie w garsc i pociagnac dalej. A co. I tak planuje napisac to po raz trzeci, jak nie wiecej razy. Szukam idealu :P Najpeirw najjwazniejsze jest to, aby troche fabule ustabilizowac, powymyslac kilka waznych rzeczy. Nie latwo zbudowac fundament swiata, nie rozumiejac w ogole z czego tak naprawde sie on sklada.
9.Tia. W Bydzi mnie nic nie trzyma. Nie trzyma mnie tu, ani w Polsce. Świat mnie nie trzyma. Oczekuje czegos wiecej. Nadal... A moze kiedys zaczne myslec inaczej? Moze kiedys moj niedosyt zostanie zaspokojony? Ech.. Chcialabym miec dla kogo rysowac, grac... istniec. Zeby ta konkretna, or not, grupa spoleczna przekonala mnie do tego ze jestem oryginalna. To ze kazdy jets oryginalny to dla mnie pojecie wzgledne prawdziwe w obliczy kazdje innej jednostki, anizeli mnie samej. Coz... Zawsze sa studia... zawsze jest praca.... Zawsze jest... No wlasnie. Co dalej? Klub gry w BINGo Ameryki Polnocnej? :P Zobaczymy czy w ogole wylece z tego kraju, z tego miasta.. Szkoda mi tych lat. Nie wszystkich. Tych niektorych. I dlatego nie przepadam za grami. No dobra.. to nie jest prawda ^^" Nie przepadam za tym odczuciem, kiedy sie je w koncu wylacza i odczuwa przeplyw czasu. Mam wola z dolu co ciekawego u mnie slychac, co robie? Odpowiadam nic. Bo co mam odpowiedziec? No dobra. Boje sie odpowiedzi w stylu "Ucz sie!" No ale.. Moja mama przeciez taka nie jest. Ech. Nie lubie sie uczyc. Boje sie matury, ze sie nie dostane. Jak sie nie dostane to stad nie wylece. Moja dusza bedzie gnic w tej dziurze, zielone laki zostana calkowicie przykryte czarnym calunem.. Na co? Po co? Kryzys wieku sredniego w wieku mlodocianym?

I finalnie. Szampanskiej zabawy (jak ja nie lubie tego przymiotnika, niewiedziec czemu). Abyscie nie siedzieli sami, mieli dla kogo zyc i nie zalowali uplywu czasu.

sobota, 26 grudnia 2009

Szaleństwo

Ale nie. Zaszalałam. HTML i grafika komputerowa przy pomocy wujka google i informatykowych doświadczeń z GIMPem sprawiły, że teraz mogę czuć się bardziej awesome. Jak nie widac niektorych literek prosze je zaznaczyc i sobie przeczytac. Nie bedzie wyjatkow. Skoro ten obrazek nie jest w stanie utrzymac się na moim pulpicie z wiadomych powodw, tak wiec niech bedzie tu, na tej stronie, az kiedys mi sie znudzi, albo wpadne na pomys aby wstawic inny.

Greetings. 6:23 chyba sie przespie.. :P

26 grudnia godzina 3:00

A jakos tak mnie naszlo, aby napisac. Za literowki, bledy ort nie recze. Pora robi swoje.

Swieta swieta i po swietach. W tym roku zadnych postanowien nie bedzie. I tak ich nie zrealizuje. Nowy Rok to temat dosyc sliski. Prawdopodobnie zostane sama. Inni maja zycie, innym tli sie gdzies pomiedzy sercem a plucami, miedzy dusza a sumieniem.

Sluchaj piosenki (bo piosenki) ktora w sumie leci w radiu, ktora w sumie nijak ma sie do metalu. Ale jakos urzekla. Moze slowami: We're going down. Prawda a jakze. Coraz nizej, przeciskajac sie miedzy wlasnymi kompleksami, zamotnoscia, wymaganiami oraz ogolnym niezadowoleniem.

Swieta, dzien magiczny. Czeka sie na niego caly rok aby trwaltylko 24h, ktore i tak uplywaja szybciej. Czas pojecie wzgledne. Nagle obudzimy sie pomarszczeni.
Udane zycie to takie, w ktorym niczego sie nie zaluje." Bo i po co zalowac? czasu sie nie zmieni. Zycia sie nie zmieni. Mozna tylko wygladac dalej i zastanawiac sie co mozna jeszcze naprawic. Ale. Nie zastanawiac sie zbyt dlugo.
W czasie Wigilii, kiedy wszyscy rozmawiali, a ja oczywiscie siedzialam cicho, zauwazylam, nie po raz pierwszy zreszta, ze siedze w swiecie bajek, wlasnych wyobrazen. Niby doceniam ten swiat, niby mam miec powody do zadowolenie, ale i tak gnam do wlasnych urojen. Krainy nigdy-nigdy. Coz... i tak kiedys umrzemy, nie ma sie co przejmowac, ani uswiadamiac zanadto tego, ze jest sie starym a kiedys mozna bylo to i owo.
Na gwiazdke dostalam kredki. :) Tę pania z mieczem po lewej chce nabazgrac i w dodatku o losie pokolorowac. Czeka mnie niemilosiernie trudne zadanie, no ale warte zachodu. Nabazgram Arturię (bo tak można ją nazwać) w formacie A3. Chyba bedzie lepiej. A potem fotka i na DA :3

O pani i Fate Stay Night za chwilę.

Dzisiaj w sumie machnęłam węglem obrazek. PEwno też uploaduje na devianta. Kompozycja troche zdupiona, no ale trudno. Mogę jedynie powiedzieć, iż że jest tam królik. W sumie na ciekawy i niezbyt oryginalny pomysł wpadłam. Mianowicie, pozowlę to sobie nazwać zamianą świateł. To co jasne malujemy na czarno, kontrastując to z rzeczami ciemnymi, które są jasne. I takim o to sposobem oszczędzamy wyngiel oraz czas na kolorowanie nieba, a jakiś tuman będzie się godzinami zastanawiał o co kaman.
Nie mogę powiedzieć, że zrobiłam to ot, tak, z przyczyny lenistwa. Odwzorowuje to trochę moje uczucia. Bo chcąc niechcąc "Królik" (nie chce mi się wymyślać tytułu) zmusza do refleksji.

Dzisiaj obudziąłm się o 13 z powodu namiętnego wydzwaniania do nas dziadka. Byłam wściekła. Nie, nie na dziadka. Na to, że tyle spałam i do tak późna. Drzemka podczas dnia to najgorsza turtura dla mnie. Z kolei noc jest taka fajna.... Świeconce się światła, cisza. Tylko ja, winamp i moje chore wyobrażenia.
Xmas miał całkiem dobrego loota:
- wpsomniane kredki
- łańcuszek
- pahrfum Davida Beckhama (dla kobiet!)
- książki :) Zbiór opowiadań o czarnoksiężnikach, min. opowiadanie Neila Gaimana, oraz Gildia Magów Trudy Canavan, która zresztą ciekaiw, gdyż pozycja ta nadal nie znika z Empików

A teraz trochę o Fate Stay Night.

Myślałoś, że Japończyki Cię nie zaskoczą? I tu Cię mam czytelniku!

Panienka po lewej, Arturia, czyt. Król Artur. Tak. Nie. Król Artur nie był kobietą. Trochę oszałamiające, bo stawiałam, że miast królem, jej prawdziwa postać to Joanna d'Ark (jakkolwiek się pisze), no ale brat wyspoilerował i blondyna jest nikim innym jak Arturem, a raczej Arturią.
Wierzcie lub nie, ale w pewnym momencie osiągnięcie stopnia AWESOME, takie galimatjasy już tylko dodają.
Jest to najbardziej awesome postać, jaką widziałam. Ehm.. No dobra. Niektóre mangowe postaci by się obraziły, ale serio Saber (nazywają ją tak od swojej klasy) znajduje się u mnie w czołówce.
Samo Fate stay Night powstało na podstawie gry. Brat stwierdził, że nie ma co grać, bo po kilku godzinach przewijania rozmowy (to jest ta gra) w końcu dochodzi do walki 2D. Nie dziękuję. Z tego co wiem, po obejrzeniu anime, aż tak dla Arturii się nie poświęcę.
Otóż aniem miałoby u mnie 2/10 gdyby nie Arturia ratująca sytuację swoją obecnością. To 2 zresztą i tak po przeczytaniu paru komentarzy na ten temat. Kreska kreską. Ładna. Brat się coś rzucał, ale nie będę dawać minusów za coś, co mnie nie razi. Tak więc kreska, w sumie ścieżka dźwiękowa nie jest najgorsza, aczkolwiek mnie osobiście nie powaliła. Wojna o świętego Grala, co jest hasłem przewodnim i w ogóle podstawą tejże historii to całkiem fajny pomysł, no ale Japończyki spieprzyły.
Główny bohater, Siro, (Shirou, ale pisząc Siro okazuję tym samym ogromną pogarde to tejże postaci) to jak zwykle w produktach masowego przekazu dla młodych Japończykó z rozległymi zaburzeniami osobowości, idiota, który chce naprawiać świat tylko dobrem czyli siłą woli, i który jak zwykle nakazuje coś osobie którą kocha, czyli O NIE PANIE NAJJAŚNIEJSZY! Saber, aby zachowała się tak, jakby on by się nie zachował. Dobra. 3:39, synapsy nie złączone.
Saber miała pozostać z nim do usranej śmierci, aniżeli wrócić do prześlicznej Brytanii jako Król, gdyż jak stwierdził Siro akt ten ukazuje to, że Arturia poświęci się, zamiast zacząć nowe weselsze życie. Arturia miała swoje za uszami :3 Siro to dzieciak typu: innych lubię i im pomagam nawet jeśli mnie nie lubią i wykorzystują ponieważ jestem Dooooobryyyy....
Nie rozpisując się aż nadto, nawet się tego nie spodziewałam, ale anime skończyło się prześlicznie.

SPOILER!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Otóż Arturia wróciła do przepieknej Brytani. Umarła na koniec leżąc pod drzewem, a jej sługa (Japończykom skończyły się pomysły, gdyż nie wiem czy sługa był kobietą, czy mężczyzną, a nnawet miał taką samą fryzurę co Saber) oddał za rozkazem Excalibura pani jeziora.
(a propos, to zakrwawione powietrze to właśnie ten miecz :3)

Emaila wybiła mnie z trybu >.>

W każdym bądź razie, anime nie polecam, chyba, że ktoś jest baaaaaaaaaaaaardzo cierpliwy i chce poznać tę jakże awesome postać, która jest awesome od początku do końca. Całą nadzieję pokładam w mandze, choć obawiam się, że tam koniec mnie wkurwi. Pono ma się różnić od tego w anime. (Albo może tam Arturia nie umrze? )
Ech.. ciężkie zadanie przede mną. Gdyż praca ta będzie pieruńsko trudna. No ale ja żem Lesia, dam radę.

To tyle na dzisiaj. Greetings dla Emaili :P
No i Hyvaa(Wesolych) Joula(świąt) ja(i) Uutta(Nowego) Vuotta(Roku) wszystkim.

Z tlumaczeniem moze nie byc dobrze, ale walic. ^^"

piątek, 11 grudnia 2009

Bez tytułu

I coś znów z Kharasem nie wyszło. Epic LEgend raczej nie doczeka się kolejnej części. Tak tak. Niestety. Ostatni i gorący epizod z życia naszych bohaterów jest uwieczniony w pewnym zeszycie, którego miejsce przebywania znam tylko i wyłącznie ja. A chyba jednak nie...
Tak czy owak.
Piątek. 11 grudnia. Rok pański 2009. Jeszcze.

Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie...

Wielkie poszukiwania podręcznika z biologii, który zaginął w akcji specjalnej "Reklamówka" ma się rozpocząć dzisiaj. Miejmy nadzieję, że główny dowadzący, a raczej dowodząca (czyt. ja - zaskoczę Cię) łaskawie ruszy tyłek aby stoczyć się po schodach na drugie piętro, na parter... albo zechce łaskawie poszukać w pokoju.
W sprawach szukania i gubienia rzeczy występuje pewna zależność.
Już objaśniam. Otóż:

To co kiedyś zgubiłaś (-eś; - oś) zazwyczaj się nie znajduje. Odkrywcze, ale to nie koniec. Gdy tydzień później, zgubisz coś zupełnie innego i zaczniesz tego szukać, zazwyczaj znajdujesz rzecz, jaką zgubiłoś wcześniej.
Serio. Sprawdza się. A w związku z tym można jeszcze dopisać iż:

Zazwyczaj gdy zgubiłoś coś niezmiernie ważnego, jest to pierwszą rzeczą zagubioną i tak się składa, że jest potrzebne wcześniej, niż zdążysz zgubić rzecz drugą.

Tak czy owak. Ekologia we wtorek. Mam ok. 72h na odnalezienie tego cuda. Gdyby ktoś widział... i znalazł obdarty, brązowy (z reguły Lewiński jest zielony, ale jego szlachetną barwę przysłania warstewka "brudu")

Idą święta na na na na...
Z tejże okazji, iż postanowiłam dać mym palcom odpocząć i nie grac na Nyrku czy też Gejaszku, możliwym jest, że cuś nabazgram. Mam koncept. :3 No ale obaczym co z tej bazgraniny wyjdzie, szczególnie, że nie skończyłam jeszcze innego wcześniejszego prodżektu.

Si ja