Leci "Theme of Celestials" zjebczy utwór wykorzystany do gry konsolowej Okami. Coś w nim jest.... w ogóle Japońce dobrą muzę robią (przynajmniej folkową, symfoniczną) Rocka nie będziemy w to wciągac, ale i ten gatunek ma swój urok :P
Czuję się źle i chce mi się rzygać... No ale nie takie możliwości mego porąbanego układu pokarmowego się zna. Akuratnie mój układ pokarmowy przechodzi do ostateczności tylko i wyłącznie w czasie totalnej niestrawności. Skoro pracuje ciągle..? Co się mu dziwić, że taki mocny. Mięśnie żołądka to ja mam chyba mocniejsze od bicepsu... hiihihih ^^
Dzisiaj od 17 - 22 na kawo-herbatce u Niuty. Wesołej anglistki uczącej w podstawówce, mamuśce Nilfgaardu :P Trza było kobicie "makulturę" w formie "Wiedźmina" dostarczyć. W sumie... przeczytałabym to raz jeszcze :) Ma swój urok i jest fajnie napisane. Fajnie... Dobrze! A i pośmiać się można i jest się w ciągniętym w tak niecodzienną historię, gdzie bohater, choć ostry kozak i kosiarz, taki idealny do końca nie jest. Niestety Ciri wkurwia jak cholera, no ale w takich wypadkach trzeba przegryźć język i czytać dalej... Mam nadzieję, że ja nie wystylizuję idealnej bohaterki.... Oj mam nadzieję...
Gadu gadu... taryfa z Delfinowej na Przewoźników, czyli 6,90. Ojciec po kufelku, więc przyjechać nie przyjechał a mnie samej prowadzić przecie nie da. Taksiarz coś drętwy, bo za kółkiem siedział trochę jak na skóterku, czyli wyprostowane plecy, siad niczym na fotelu, i łeb przy kierownicy. Myślałam, że śmiać się będzie z takiej "podwózki" no ale zmęczenie chyba wzięło górę nad dobrym humorem. Tymbardziej, że taryfiasz znajdował się wtedy na osowej, a nie na r. Jagiellońskim np.
XP pędzi przez góry, lasy, rzeki i niziny, pradoliny, doliny, wzgórza, łąki i polskie drogi z szybkością Poczty polskiej (choć raczej kuriera, gdyż prezent wysłany do mnie 2 tyg przed rokiem szkolnym nie dotarł do mnie do dziś) Pozdrowienia dla Poczty polskiej. Ipedał zawiesił się oczywiście... Eh... to wkurzające "Jesteś ofiarą piractwa blah blah blah" rujnuje równowagę elektroniczną mojej stacyjki, która w sumie i tak już wiele przeszła. Nie ma to jak nieczytający płyt DVD-rom, jakkolwiek to nazwać. No ale na szczęście, czasem zlituje się nad biedną mną i łaskawie płytę przeczyta.
We wtorek sprawdzian z biologii. Nauka w weekend.... Yhy... ciekawe jak mi to wyjdzie. Szczególnie, że jeszcze do chemii powinnam zajrzeć, a mam braki. Wakacje wakacjami, ale szkoda że nasze dane umysłowe nie zostają na dysku, czyli tam gdzie być powinny. Weny nie mam, pisać nie piszę (Starszych) gdyż są na lapie, którego nie chce mi się rozkładać, aby móc wysłać do siebie plik pocztą. Nie no, można by pendrakiem, ale nie chce mi się zbytnio szukać. A szkoda, że ze mnie taki leń, gdyż i wersza tam mam i ów wersz moim skromnym zdaniem nawet mi wyszedł. Przynajemniej jak na moje wymagania. Ech... to chyba jedyna rzecz co tworzę, która mi się w pełni podoba. Bo z rysowaniem to tak różnie, gra na gitarze... przemilczmy... książka? Czasem wydaje mnie się, że mogłoby być lepiej.
Ach Starsi... No a raczej Szary Jednoróg, choć i tak całą trylogię, będzie trzeba jakoś ynteligętnie nazwać. Może po prostu "Kharas"? No ale... nie nazywajmy na razie niczego co w pełni nie egzystuje. Bo to sensu nie ma, a nuż się fabułą potoczy tak, że inna nazwa będzie lepiej pasowała. Ciekawe kiedy ich skończę.... Mam nadzieję, że późno :P Bo w życiu to jest jeden z mych CELÓW. Napisać coś, co się w pełni nie podoba.... Dziwnie to brzmi, ale chociaż żeby było, tak napisane, na ile mnie było stać. Chyba nie napiszę już książki, w którą włożyłabym więcej serca. A kto wie? Może kiedyś podleze do wydawnictwa i poprosze o oprawienie w okładkę, abym mogła sobie postawić na półce pomiędzy Pilipiukiem i Sapkowskim :) Fajno by było. Mnie do szczęścia wystarczy tylko ten jeden egzemplarz, przeczytany normalnie, jak książkę.
Łeb mi chyba zaraz rozsadzi ten komputer... >.>
Ach... wyjechać, zacząć coś na własny rachunek i mieć z tego dziką satysfakcję. Móc zrobić coś samemu... Wyjechać... Obejrzeć świat. Może cholera rzeczywiście wyjadę do Afryki? Coraz bardziej mnie ta myśl kręci. Oczywiście wyjechać pod wzgledem zawodowym, czyli na ratunek gatunkom zagrożonym. No ale życie przede mną, nie można mówić chop. Przeżuciłam się na Vicarious'a Toola.
Coś dzisiaj długo, ale jakoś mnie się tak na pisanie zebrało. Nie będę nudzić o szkole. Jest i tyle, to co będzie to będzie i nie chce mi się teraz tego roztrząsać i użalać nad sobą (przynajmniej nie aż tak bardzo)
W sumie to mi się przypomniało, że w Niemczu pogrzebany jest mój drugi wiersz, który pisałam jakoś ... po czytaniu "Rudej Sfory". Trochę przydługawy i tandetny, no ale przynajmniej niektóre odcinki są awesome (czyt. podobają mi się)
Rodzicki się dzisiaj znowu pożarły. Czekam na jedno, przy włączonym Dimmu Borgir.
Wszystko blaknie, szarzeje, staje się na porządku dziennym. Durna Bydgoszcz, która mnie nie zachwyca, kojarzy mi się z czymś, od czego chcę uciec... Ech... móc podróżować... Tylko z kim? I o to jest pytanie.
:) Przypomniał mi się koncert Nightwisha... oj ta... chętnie wracam do tego myślami... Szkoda, że mnie na Frontside nie było, trzeba będzie to nadrobić. Z newsów i newsików, Dimmu Borgir straciło dwóch członków. Nie wiedziałam. Nie zależy mi zbytnio na tym. Byleby grali dobrze, a nazywać to oni się mogą jak chcą oraz tak samo wyglądać. No chyba, że istnieje zespół który serio do mnie trafi, choć przyznam ze z Frontside'a to wiem że Demon teksty pisze ^^" A co z resztą to już tak nie koniecznie wiem kto co robi, jak się nazywa itd. Chyba zaraz się położę... Czuje się fatalnie... A to dopiero pierwsze 3 dni. Cóż... jakoś to będzie. Najwyżej pójdę na hodowlę koni i odhaczę kolejny cel w życiu. Może nie do końca spełniony, chociaż... W sumie sama nie wiem czego chcę. Raz wiem, raz nie wiem, raz uważam, że to bez sensu, drugi raz stwierdzam, że to nigdy się nie spełni i tak w kółko. Czym jest życie bez celu? Czy lepsze jest życie z celem, który wydaje nam się nierealny, czy może życie bez celu? Przynajmniej w tym jednym przypadku mamy cel. A to jest chyba najważniejsze. Aby się spełnić i powolutku do czegoś dążyć. Nie na siłę, nawet jak się nie spełni za czasów życia, przynajmniej umrzemy ze świadomością, że gdzieś się dążyło i się nie dotarło. Jednakże przeszłość zawiera w sobie dobre chwile, czego brak przyszłości. Spełnić się... Ale jak? Pisząc Szarego? A jak go skończę...? Nie będę dobrą pisarką, bo potem nie specjalnie będzie mnie obchodziło piśmiennictwo. Poza tym w obecnych czasach ciężko o dobrą książkę. Albo chała, albo takie głębokie, że aż płytkie. Muszę się dolearningować aby móc szukać innych ciekawych dzieł.
Znowu Lost Keys. Idealne wręcz na mój ból łba i mdłości >.> Ale trza przyznać. To są ku... utwory. Różne, zachowujące ten sam styl. A niestety rzadko kiedy znajduje sie taki zespół. Przynajmniej ja niewiele znam. Byleby trafić na kawałek, który po pierwszym przesłuchaniu mnie ruszy. No dobra, dajmy kawałkowi parę szans, bo nim pokochałam Lost Keys minęło jedno odsłuchanie :P Kobita zmienną jest... A w sumie powinnam nauczyć trzymać się własne zdanie. Licząc na to, że jest ono rozsądne i prawdziwe. No ale cóż.. czasem i to nie wychodzi i się jest przekaźnikiem różnych opinii jeszcze innych ludzi.
The Delgados "Light Before we Land" Oł maj got! To już bije totalnie na głowę. Gunslinger girl... Powinnam to chyba obejrzeć... Może jakoś w weekend? Została mi manga. Koło 20 chapterów, więc z uporem maniaka da się zrobić w góra 2 dni. Z Anime już gorzej... Niestety anime nie jest już tak świetne jak OVA.... No ale nic... Japońce rzadko kiedy roibą dobry sequel. Unfortunately... >.>
Zawsze tak mam, że czekam na porę, która ma nadejść a nie nadchodzi.. Aż samej dziw mnie bierze, gdyż tęsknię za jesienią! Porą roku, za którą niespecjalnie przepadam, ale tak, czekam. NA gołe kikuty drzew, na chłodne powietrze oraz miłe muśnięcia słońca. Zima też ma swoje uroki, jednakże... Nasz klimat nie ma zbytnio do zaoferowania i takim o to sposobem mamy wiosnę, lato, jesień i zimną jesień. Ale człowiek szybko się przyzwyczaja... Ja tęksnie za jesienią, gdyż przypomina mi tereny w Jermirze, jak to się całym mokrym trochę zsiadało, a zaraz trochę spadało z konia.
Chcę umrzyć... >.<>.<>.>
Wracając do Szarego... Przydałoby się Legrą zająć... Natalie w sumie coraz bardziej staje się taką Ciri... No ale cóż... Byleby nie była za mądra, zbyt emo. A najśmieszniejsze jest to, ile siedzi w nas odczuć i osób :) No ale to taka doświadczalna refleksja. Mam dużą frajdę pisząc to. Jeszcze fajniej jest jak komuś się podoba i nie pisze "fajne" tylko po to, aby być grzecznym i miłym i abym dała spokój. Może jestem zbyt wymagająca, ach głupia, ludzi nie zmienisz... No ale cóż... na tym to polega. Często doznajemy zawodu i stwierdzamy, że samotność z kotem przy boku wcale nie jest złym rozwiązaniem. Pozostaje jedynie nadzieja, że może gdzie indziej się uda trafić na kogoś, na osobę różną ode mnie, a jednak..
Ach...
Withered people in a withered world.
Where they feel a shiver of failure's cold.
With white sun which still fades.
With dark arm and heart that hurts.
Myślałam nad druga częścią, ale ni ma. Poza tym mysz odmaga się jedzenia, czytaj ładowania.
"Escapist" oj ta... Dokładnie tak się na co dzień czuję :P No nic. Polezę chyba się oporządzić i spać. Dość już tych wylewów na dzisiaj, szczególnie, że normalnie to wypracowanie mi tyle nie zajmuje.
"A nightingale in a golden cage
That's my locked inside realitys maze.
Come someone make my heavy heart litght(...)"