środa, 13 października 2010

The Dandy...

Słucham tego od 3 dni. I nie mogę przestać. To jest po prostu genialne. Już dawno nie słyszałam czegoś takiego.  
Kolejny plus z pójścia na koncert :) Z chęcią bym poszła kolejny raz. Nawet tłoczyła się przy barierkach otoczona przez trolle, o suchym gardle, drąca japę i robiąca dziwne gesty w stronę muzyków. Było warto. Bo poznałam dzięki temu Godnr.universe! którego demo ma wyjść jakoś jesienią. Muszę przyznać, że się chyba odmetalowiam. No ale cóż ja na to poradzę? Może taka moja natura? :P No ale jak przyjdzie czas na wpierdol, to sięgnę do odpowiednich pozycji :)

Kupiłam dzisiaj płytkę Eluveitie - Everything remains as it never was. Wydaje mi się że jakościowo jest nie za bardzo. Wszystko jakieś takie przycichawe, zagłuszone. No ale być może po prostu się czepiam.

Skale durowe zrobione. Jutro chyba zaczne rozrysowywac sobie pentatonike w durach i mollach... Czas powoli się toczy...


Greetings.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz